sobota, 8 marca 2014

Wsiąść do pociągu byle jakiego...

Już prawie trzy tygodnie jak powróciliśmy do szarej rzeczywistości. Najchętniej bym się spakowała i jeszcze raz tam wyruszyła... W sumie szczepienia już są, no i wiza jeszcze ważna... hmmm
Póki co jednak przeglądamy tysiące zdjęć i zanudzamy wszystkich bliskich opowieściami...

Pomyślałam, że bardzo ważną historią, która powinna pojawić się tutaj to nasze doświadczenia pociągowe.

Pociągi w Indiach to poważny temat. 
Cztery odcinki naszej trasy pokonywaliśmy właśnie tym środkiem transportu. 
W pociągach wyróżniamy kilka klas:
  • AC1 czyli kuszetka z jedną pryczą i zlewem, a cena jest porównywalna do ceny biletu lotniczego
  • AC2 czyli dwa łóżka+dwa łóżka, tam dają prześcieradła, kocyk, poduchę i ręcznik. Jest klimatyzacja, wiatrak i całkiem sporo miejsca.
  • AC3 tam już są trzy łóżka z jednej strony i trzy z drugiej, od strony korytarza tylko dwa. Jeśli chodzi o serwis to tutaj jest to samo co w AC2 oprócz ręcznika.
  • Sleeper podobnie jak w AC3 po 3 pryczę z jednej strony, ale już  nie dostaniesz żadnego prześcieradła ani poduchy ( zupełnie gołe prycze). Tutaj kręci się już więcej osób, czasami przysiadają się na twoje łóżko, bo nie mają miejscówki. Konduktor już nie pilnuje tych wagonów, więc podczas podróży może się wiele wydarzyć. Na focie poniżej wersja sleeper z miejscówką na górnej pryczy ;-)

  • Second class- z miejscami do siedzenia- dość mocno zatłoczone
  • General - jazda bez trzymanki ( czasami na zewnątrz;-)

Pociągi w Indiach są bardzo spektakularne. Są bardzo popularnym środkiem transportu, oplatają całe Indie szczelną siatką połączeń, są szerokie i baaaaardzo długie!
Jeśli już uda ci się zakupić bilet to podróżuje się nimi  bardzo komfortowo. 
Monsieur walczył jak szalony, żeby zakupić bilety z dużym wyprzedzeniem, choć okazało się, że to wcale nie jest konieczne.
Na większość naszych wyznaczonych odcinków do pokonania, mieliśmy zakupiony bilet, ale ze statusem "waiting list ". Okazuje się, że wiele osób rezerwuje i kupuje bilety na zapas, gdyż można z nich bezkosztowo rezygnować. Ostateczna lista jest zamykana 3h przed odjazdem pociągu. Wówczas okazuje się czy jedziesz czy nie. Można swój status sprawdzic na stronie internetowej ( tam dowiesz się, który wagon i które łóżko Ci przypisano) bądź ręcznie na stacji kolejowej wyszukując swego nazwiska na kilku metrowej liście zawieszanej na tablicy ( nikt jej nie niszczy ani nie kradnie!). 
Co jest kompletnie bezsensowne to to, że jeśli zamierzasz jechać np. AC3 i jesteś wstępnie na wait list na pozycji powiedzmy 13, to jeśli nie zwolni się dla Ciebie miejsce to nikt nie zaproponuje Ci upgrade albo downgrad'u. Nie ma miejsca i tyle...Jeśli sprawdza się status przez internet to jest nadal "waiting list" i nigdzie nie ma informacji, że bilet został anulowany. 
Temat przerabialiśmy w Jaipurze, kiedy mieliśmy pokonać już nasz ostatni odcinek do Delhi.



Przemierzyliśmy całą stację wzdłuż i wszerz, żeby dowiedziec się od Pana w czapce, że nasza rezerwacja nie załapała się na miejscówkę i nie jedziemy, a pieniądze nam zwrócą za kilka dni! Jest godzina 23...hmmm to co teraz robić? Pan nam poradził, żeby pobiec do kasy i kupic bilet. No to są te cholerne bilety czy ich nie ma? Pobiegliśmy... Dostaliśmy dwa bilety za 180 rupi czyli 9 złotych na prawie 7h podróż do Delhi...
Ale co to znaczy klasa GENERAL? no nic na pewniaka ustawiliśmy się w sektorze gdzie takowy wagon miał sie zatrzymać. Dowiedzieliśmy się od osób czekających, że są 3 wagony tego typu, dwa na końcu i jeden z od czoła pociągu. Czekamy, zaczyna robić się gęsto, coraz gęsciej...aha trzeba zawalczyć o miejsce...Jeden z przyszłych współpasażerów w krawacie zdziwiony zapytał, czy my też jedziemy generalem... no że tak...Pokiwał głową i powiedział nam, że nie pojedziemy w tej klasie... My nadal nieświadomi upieraliśmy się przy swoim, że i owszem pojedziemy, bardzo proszę oto bilet. Pan w zaparte,  że powinniśmy iść do przodu i porozmawiać z konduktorem.
Pociąg powolutku zaczął wtaczać swoje cielsko na peron, co sprytniejsi przeskoczyli na drugą stronę torów... No i naszym oczom ukazały sie 2 wagony General...WOW...Tam nie było jak wyjść, a co dopiero wejść...to jest już nie tylko w przenośni, ale i dosłownie jazda bez trzymanki, albo na zewnątrz...Trochę zaniemówiliśmy...trochę nas to rozbawiło ale chyba z niemocy... zatem biegiem do konduktora... Wskoczyliśmy do AC3 wyrzucili nas, uderzyliśmy do panów ze służby kolejnictwa indyjskiego...nic się nie da załatwić...nie jedziecie! Ani na korytarzu się nie da? ani w latrynie się nie da? Nie ma ani jednego wolnego miejsca? odpowiedź brzmiała NIE...Dopiero jak Monsieur zaczął tupać nogami i robić skandal, że nam ucieknie samolot to ważni panowie zgodzili się, żebyśmy wskoczyli do sleepera. Ufff!

Uradowani wskoczyliśmy do sleepera. Tam odkryliśmy, że niestety miejscówki na podłodze też już dość szczelnie zaadaptowane. Dostaliśmy przyzwolenie by przysiąść się na plecakach do 5 osobowej rodziny, śpiącej na podłodze, dwóch chłopaków siedzących na jednym bocznym fotelu i skulonym śpiącym chłopaku pod drzwiami z drugiej strony. Wcisnęłam się zatem z plecakiem pod zlew i już byłam zadowolona. Oczywiście rozbudziliśmy całą korytarzową ekipę i wgapiali się w nas jak w zielonych ludków z czułkami przez godzinę. Wow niesamowite... Potem jak już się wszyscy do siebie przyzwyczaili to z Monsieurem usiłowaliśm przyzwyczaić się do zapachów z  eastern & western latrin, ze zlewu i jeszcze zapachu brązowych skarpetek naszej korytarzowej rodziny. Poza tym biegających robaków nie wolno zabijać, ale można im zmienić kierunek trasy;-)

Jak to skwitował Monsieur: Miałaś co chciałaś! ( bo od samego planowania naszej podróży miałam ochotę na ekstremalne przeżycia pociągowe!)

Jeśli ktoś nadal nie potrafi wyobrazić sobie Indyjskich pociągów to może filmik?



Nie wiem jak ten gość to zrobił, bo kolei indyjskich nie można fotografować ani filmować, należy mieć pozwolenie.

Generalnie podróże pociągami indyjskimi są super... Może też dlatego, że Monsieur zawsze animował cały wagon i nagle na naszych pryczach robiło się ciasno, bo schodziło się dużo ludzi... Potem jeszcze godzina fotografowania się i wymiana kontaktów i już pół podróży za nami :-) No i oczywiście jeszcze ważnym elementem jest dzielenie się swoimi zapasami jedzeniowymi... oczywiście jak się nic nie ma to też nie problem, bo w pociągu jest wagon kuchenny i umrzec z głodu tu nikomu nie pozwolą! ;-)


Czaj i coś co nazwą nawiązuje do kawy też pojawia się zawsze kiedy tylko zapragniesz.



Można spotkać dyrektora kolei Indyjskich, albo na przykład przyszłą Panią Doktor studiującą w Agrze. A Indie w swym ogromie są jednak malutkie i magiczne, bo kolejny raz wydarzyło się coś magicznego i Panią Doktor kilka dni póżniej spotkaliśmy na obrzeżach 20 milionowego Dehli w sklepie!!! Po prostu magia!!!

Poza tym w pociągach którymi jeżdziliśmy w Bombaju są wagony tylko dla kobiet! Zdarza się również, że wpadają malutkie dzieci wymiatają trawiastą miotłą spod nóg okruchy i bród oczekując póżniej od wszystkich pasażerów opłaty. Taka popularna forma żebractwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz