Szukałam w Indiach jakiś nowych doznań dla podniebienia, eksplozji smaków różnych nieznanych przypraw, nie takich z torebki a niemalże prosto z drzewa...
Oczekiwałam takich wrażeń jakie miał pierwszy człowiek, który wylądował na księżycu!!!
Teraz po powrocie czuję, że czegoś mi brakuje w tym temacie...
Moje podniebienie podpowiada mi synonim tej kuchni: ostra, strasznie ostra... niemożliwie ostra. Nawet jeśli prosiliśmy o coś co nie jest ostre to i tak to było ostre...
To taka pewna abstrakcja, bo jeśli coś jest tak ostre, to nie ma kompletnie znaczenia co zjadamy bo i tak ma taki sam ostry smak...
Trudno wyczuć różne nuty smakowe, bo są zdominowane chili.
Poza tym no nie ukrywajmy wszystkie potrawy mają podobny wygląd i konsystencje...ale zdażają się wyjątki;-)
Oczywiście ile regionów w Indiach tyle specjałów i sposobów gotowania...zatem pokaże Wam co my jedliśmy:-)
W Bombaju nasz indyjski znajomy zabrał nas w niesamowite miejsce: CHOWPATTY BEACH. Jeśli ktokolwiek szuka w tym mieście miejsca, żeby zjeść z Indyjczykami to musi się tam wybrać.
Oczekiwałam takich wrażeń jakie miał pierwszy człowiek, który wylądował na księżycu!!!
Teraz po powrocie czuję, że czegoś mi brakuje w tym temacie...
Moje podniebienie podpowiada mi synonim tej kuchni: ostra, strasznie ostra... niemożliwie ostra. Nawet jeśli prosiliśmy o coś co nie jest ostre to i tak to było ostre...
To taka pewna abstrakcja, bo jeśli coś jest tak ostre, to nie ma kompletnie znaczenia co zjadamy bo i tak ma taki sam ostry smak...
Trudno wyczuć różne nuty smakowe, bo są zdominowane chili.
Poza tym no nie ukrywajmy wszystkie potrawy mają podobny wygląd i konsystencje...ale zdażają się wyjątki;-)
Oczywiście ile regionów w Indiach tyle specjałów i sposobów gotowania...zatem pokaże Wam co my jedliśmy:-)
W Bombaju nasz indyjski znajomy zabrał nas w niesamowite miejsce: CHOWPATTY BEACH. Jeśli ktokolwiek szuka w tym mieście miejsca, żeby zjeść z Indyjczykami to musi się tam wybrać.
Wybraliśmy sobie matę na której zasiedliśmy i Nishan nasz przewodnik, zaczął wybierać potrawy:
Na pierwszy ogien poszło:
DAHI WADA- 45 rupi- ostrość *
Następnie posmakowaliśmy:
MASALA DOSA - 50 rupi- ostrość****
Potem podano prawie nasze pyzy:-)
czyli PAV BAHAJI - 70 rupi- ostrość **
tutaj możecie zobaczyć jak wygląda najpopularniejsza tutejsza surówka, czyli pokrojona czerwona cebula! serio to ona była dodatkiem do dania!
Kolejne danie było PYSZNE:
RAGDA PATTKE - 60 rupi- chyba nie ostre skoro pyszne:-)
Ostatnim daniem, które zamówiliśmy było:
VEG CHEES PALAO i tutaj też mam adnotację, że SUPER!
Mieliśmy do wyboru dość bogate menu:-)
Takim to sposobem posmakowaliśmy 5 różnych potraw, jedzc wspólnie z jednego talerza:-) Jak dla mnie super!
Nishan jednak nie wypuścił nas bez deseru! to była eksplozja!!! Kompletnie nie wiem co to było, ale było bardzo dobre i nie za ostre, żeby się nie pokusić o słowo słodkie:-)
Potem widziałam, że sprzedają to prawie wszędzie, ale na weselu gdzie byliśmy zaproszeni ochoczo chciałam tego próbować i tamta wersja była mega ostra, dlatego zrezygnowałam z podejmowania kolejnych prób.
PANI PURRI
Tak na raz do buzi:-) i to była eksplozja!!!wow! To po pierwsze jest mieszanka kilku smaków, ale przede wszystkim niesamowita jest ta mieszanina konsystencji. Najpierw chrupiące, potem rozlewa się w ustach sos a na końcu czujesz farsz. Niesamowite!
Pan podawał kulkę za kulką dopóki nie powiedziałeś dość!
Cała kolacja kosztowała nas 400 rupi czyli jakieś 20 zł na 4 osoby!
Potem podczas naszej podróży jadaliśmy tak:
Ślubny catering... dość ostro! i smażone chili!
...a to nasza stołówka na festiwalu w Natya Chetana :
Dobra kończę już kończę, bo zrobicie się głodni!:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz