sobota, 28 lutego 2015

Chiang Mai

Dziś jesteśmy w Chiang Mai po 10h w autobusie nocnym. Miało być elegancko i sypialnie a było mniej więcej jak w polskim busie. Ale dali kocyk, wodę i przekąski...

W Chiang Maj zamieszkaliśmy w gest hausie Diva 2 taki trochę hipisowski klimat. Bierzesz sobie napoje z lodówki i zapisujesz na zeszyt. Prowadzą go jacyś Europejczycy.


I kosztuje cale 300 batów za dwójkę z łazienką.

Muszę przyznać, że w tym autobusie człowiek nie da rady się wyspać, trzęsło na wszystkie strony mimo ze jechaliśmy autostrada, to trzech pasażerów chrapało na zmianę! Wiec zanim się ogarnęliśmy to zastało nas południe i kosmiczny skwar. Słonce świeci tutaj tak mocno ze przez okulary polaryzacyjne nic nie widać! Człowiek tylko szuka skrawka cienia i chodzi pod ścianami. Dziś jest jeszcze cieplej niż w Bangkoku!

Pokręciliśmy się po okolicy gdzie obejrzeliśmy kilka Wat'ow (czyli tutejszych buddyjskich świątyń):





Tak sobie myślę, że taka zimę też bym mogła mieć...



Przy wyjeździe do Tajlandii trzeba zabudżetować tez hektolitry wody, która się wypija! Non stop chce się pić...A nogi puchną strasznie! My próbujemy nowych dziwacznych napojów.


To zielone całkiem ok, ale to z prawej jak przesłodzona czarna herbata coś okropnego!!!


To piłam dzisiaj... Z dużym dystansem kupiłam to w 7/11 ale okazało się, że jest super smaczne - polecam.

No i tak błądząc po mieście wczoraj byliśmy w China Town w Bangkoku a dzisiaj w ching mai.. Tam to można przysmaki znaleźć.

Zbieramy zamówienia jakby ktoś miał na coś ochotę z obrazka:-D to specjalnie się po to jeszcze raz przejdziemy:-D


Oczywiście realizujemy swoje postanowienia smakowania różnych potraw... Więc dzisiejsza kolacja to yellow curry z brązowym ryżem I najpopularniejsze piwko tajskie chang, Monsieur monotematycznie padt tai z owocami morza. Moja potrawa mimo prośby o nieostra wersje była dość pikantna... Dobrze ze miałam tego dużego changa ;-)






Na dzisiaj to wszystko. U nas już późna noc i po dzisiejszych opowieściach Elizabeth przy kolacji o gekonach i lezarch w łazience...nigdzie nie idę! Dobranoc!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz