Dziś o świcie dotarliśmy do Agry, czyli miasta jednego z 7 cudów świata. Mamy pokój w hotelu poleconym przez państwa Rajskich. Całkiem przyzwoity, ale w wersji z zimna woda za 600 rupii to około 30 zł za dwójkę.
Dziś
Monsieur postanowił wrócić do swojego dawnego imagu, wybraliśmy się wiec do
fryzjera, oprócz zgolenia brody proponowałam mu jakaś fashion fryzurę, ale jakoś
go żadna nie porwała:-)
Mieszkamy rzut kamieniem od Taj Mahalu, ale właściwie postanowiliśmy sobie zostawić go na deser. Dziś za to zdobywaliśmy RED FORD. Który jest ogromny i niesie ze sobą historie 4 dynastii władców mongolskich.
Potem trafiliśmy do restauracji rekomendowanej przez Lonely Planet, i zjedliśmy obiado- kolacje. Co było niesamowite to mogliśmy poprosić o bardzo delikatne przyprawienie i było bardzo smacznie! Poza tym restauracja ma taras na dachu wiec na wyciagnięcie ręki mieliśmy Taj Mahal.
U nas już późno, a jutro znowu pobudka skoro świt.
Dobranoc :)
Czyta się, oj czyta:-) Toż to przekaz z pierwszej ręki,a do tego na gorąco. Jestem Waszą wierną czytelniczką. I naprawdę wczuwam się w te Wasze relacje. Prawie jakbym jedną nogą była tam obok;-)
OdpowiedzUsuńKasienka, to nastepnym razem jedziemy razem pamietaj!
OdpowiedzUsuńJa też chcę, ja też:):) ale pięknie...
OdpowiedzUsuńZastanawiam co my będziemy czytać jak wrócicie?...
OdpowiedzUsuńJuż się nie możemy doczekać całego mnóstwa fotek i opowieści:-))) Ściskamy mocno!!! M&M