czwartek, 9 stycznia 2014

Urodziny!

Narodziny bloga:-)
Trzeba by to jakoś uczcić! takie rzeczy nie dzieją się codziennie:) 

Kochani, blog jest stworzony dla mnie jako forma pamiętnika i dla Was, żebyście wiedzieli w którym momencie realizacji tego marzenia jesteśmy.
Chciałabym umiescić tutaj relację od punktu zero- czyli tzw. wiem, że nic nie wiem.

Odkąd pamiętam chciałam pojechać do Indii. Marzenie to było dla mnie tak nierealne jak osiągnięcie rozmiaru 36. 
Nie wiem dlaczego to właśnie Indie mnie tak pociągają, a nie USA, Brazylia czy Filipiny... 
Wiem natomiast czego od tego kraju oczekuje: innej kultury, kolorów, smaków, zapachów (już wiem, że zmysł węchu wyprawę zapamięta na zawsze:), potrzebuję czegoś co jest totalnie nieeuropejskie, niepoukładane, chcę zobaczyć, że ludzie mogą mieć inne priorytety i wartości. Chcę doświadczyć, co jest dla nich ważne, a co nie. Mam nadzieję, że uda mi się zrozumieć dlaczego śmierć to nie jest koniec świata. Chcę posmakować życia podanego na ich dłoniach.

Od przyjaciółki na urodziny dostaję książkę "Lalki w ogniu. Opowieści z Indii"  Pauliny Wilk. Mamy zatem punkt zaczepienia. Bardzo fajna książka, czytana przeze mnie z niedowierzaniem, smakowana niczym deser, którego smaku jeszcze nie mogę rozpoznać...uczucie jak w "dark restaurant".
Czasami trochę denerwujące metaforyczne opisy, kiedy chce się więcej faktów, z myślą, że tą bitą śmietanę sami sobie ubijemy,  a jednak gorąco polecam.
Ta książka obaliła moją wizję turysty jako "świętej krowy". Słysząłm opowieści, że jak "biały" usiądzie w jakiejś restauracji to od razu podnosi jej standard. Okazuje się to wielką bzdurą! Na turystę w Indiach patrzy się jak na chodzący bankomat, a poza tym to jakiegoś większego poważania nie ma.

Powiedziąło się "A" trzeba zatem powiedzieć : No to let's GO!






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz