piątek, 31 stycznia 2014

transport w Bombaju

Dziś nasz drugi i właściwie ostantni dzień w Bombaju, bo jutro o 11:30 mamy samolot.

Mnóstwo emocji mam pod skórą, tak bardzo sie cieszę, że tutaj jestem, że łzy szczęścia napływają mi do oczu i coś zaciska gardło... niesamowita adrenalina! Jest tak dużo do opowiedzenia, że straciłam pomysł na opowiadanie o naszej podróży. Czy zdawać relację dzienną, czy poruszać tematy, ale dużo tematów się rozwija...każdego dnia dowiadujemy się czegoś nowego, wątek się rozbudowuje.
Tematem wczorajszego dnia miało być rozeznawanie się cenach, ale nasz sprzęt gdzieś to zgubił, nie zapisał bla bla bla... musze zatem uwzględnić te informację dzisiaj.

Bombaj jest bardzo dużym miastem, nie dość, że mieszka tu 20 mln. ludzi to jego powierzchnia to 450 km kwadratowych!
Dlatego przemieszczanie sie po nim zajmuje dużo czasu, bo korki są nawet w nocy! Postanowiliśmy wypróbować prawie wszystkich możliwości przemieszczania się tutaj.
Taxówki- wzieliśmy ją tylko z lotniska, żeby zmieścić się z bagażami ( Tak czy siak i tak wcisnęli nas do tyłu z całym dobytkiem, no bo po co otwierać bagażnik?)
Moto riksze, to kierowcy szatani, potrafia na powiedzmy 3 pasmowej drodze ( Oczywiście brak pasów) zmieścić się w 5, albo 6 obok siebie...



Jeden nam zafundował taką podwózkę, że czułam się jak na rollercasterze w wesołym miasteczku. Wyprzedził wszystkich... może mieli jakieś niepisane zawody? Było ostro, ale dowiózł nas w całości!
takie riksze są tańsze od taksówek na wejście masz już 15 rupi, ale średnio za kurs płaci się od 3-5 zł. Są tańsze od taksówek około 20%.
Jechaliśmy też autobusem miejskim państwowym, tam odcinek 15 min. na stację kolejową kosztował po 10 rupi czyli 50 gr. Najczęściej jednak używaliśmy pociągów, które za 1h podróż do miasta na Colabę kosztują 10 rupi czyli 50 groszy!






Płyneliśmy również statkiem. Wczoraj wybraliśmy się na Elephant Island, ale nie dopłyneliśmy bo statek zrobił kółko i zawrócił, okazało sie ze to miała być tylko taka wycieczka krajoznawcza po zatoce... a promy na tę wyspę pływają tylko do 14:00 . Zatem za wycieczkę pierwszą zapłaciliśmy po 70 rupi ale za wejście na górny pokład trzeba było dopłacić 10 rupi, czyli kombinacje Indyjskie:-)

Dzisiaj na promie dzisiaj spotkaliśmy Polaka Bartka, który był z kolegą Nishont z Dehli. Okazało się, że do wieczora byliśmy razem odkrywając Bombaj.



Nishont zaprowadził nas na kolację na chapati, gdzie na plaży jest mnóstwo restauracji, postanowiliśmy, że wszystkie dania posmakujemy na spółkę, zamówiliśmy 6 dań, próbowaliśmy różnych rzeczy i to była uczta dla zmysłów. Myślę, że tematyce kuchni należy się osobny duży dział. To wszystko co próbowaliśmy wyniosło nas po 100 rupi na głowę czyli 5 zł!

Co oprócz samej uczty było niesamowite w tym spotkaniu, że ten Hindus, traktował nas zupełnie normalnie, nie węszył interesu, nie był fałszywym przewodnikiem, on po prostu chciał pokazać nam swoją kulturę i spędzić z nami fajny czas.

Dodam tylko jeszcze, że w Bombaju jest przeokrutny upał!ufff

1 komentarz:

  1. Widzę, że fascynacja pełna! Zwłaszcza cenami:) Prosimy o info o jedzonku...i jakieś foto z Wami - czy oby na pewno jesteście w Indiach?? Buziaki!

    OdpowiedzUsuń